Za górami, za lasami udało się wreszcie ustalić miejsce i termin ślubu. Pomysłów na plener ze sto, chęci do współpracy po łokcie, a entuzjazmu i pozytywnego nastawiania całą walichę. Aż się Patrykowi z tej obfitości podrzucać ją zachciało.
Klimatu z tej sesji mógłbym sobie życzyć przy każdej, bo znając się tyle lat mogliśmy sobie pozwolić na bardzo wiele, a to rozluźnia i bawi współtowarzyszy.