Z Ewą i Markiem miałem już przyjemność pracować wcześniej podczas sesji narzeczeńskiej. Wtedy dobrze się poznaliśmy i dzięki temu swobodniej mogliśmy działać w dniu ich ślubu. No własnie – dzień ślubu był dla nich wyjątkowy, oczywiście, bo wtedy przysięgają sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską na całe życie. Dla mnie zawsze dzień ślubu to moment wyzwań pod względem oświetlenia, kadrów i emocji, na które poluję i z ogromną przyjemnością uwieczniam na zdjęciach. A tego dnia właśnie, od samego rana z początku delikatne słońce towarzyszyło nam przez cały czas, a i emocji wcale nie było mało.
Dom rodzinny Ewy to bardzo przyjazne miejsce, gdzie Panna Młoda była przygotowywana do tradycyjnego zamążpójścia. Choć słowo „tradycyjna” to z pewnością nie do końca trafne określenie pięknej i seksownej sukni ślubnej Ewy. Ale jednak tradycja przyniesienia kwiatów i odebranie Panny Młodej z jej domu rodzinnego cieszy się nadal w Polsce dużym powodzeniem, a mnie daje wiele możliwości na złapanie ciekawych kadrów jeszcze przed samym ślubem w kościele.
Jak w większości domów, sercem wszelkich spotkań jest kuchnia. I w tym przypadku najgwarniej było właśnie w kuchni. Od malowania pań, przez pośpieszne zjedzenie kilku gryzów śniadania i urocze rozmowy wszystkich domowników – to wszystko odbywało się w kuchni. A żeby nadać rytmu przygotowaniom z oddali dobiegały nas wszystkich dźwięki gitary elektrycznej.
Wreszcie z orszakiem dołączył do nas Marek.
Sam budynek od początku zapowiadał się dobrze. Wysoki, ceglany, byłem przekonany, że w środku czekać mnie będzie coś ciekawego. I nie pomyliłem się. Duży, przestronny, z bardzo ciekawą architekturą. Nie mogłem powstrzymać się, żeby uwiecznić te perełki na zdjęciach. Do tego ołtarz pełen światła. Często zdarza się, że samo miejsce gdzie Młoda Para składa sobie przysięgę nie jest zbyt dobrze oświetlone, gdyż jest między ołtarzem a ławkami. Zatem pomiędzy światłem z witraży kościoła i dodatkowym oświetleniem ołtarza. Nie tym razem. Tutaj, mino iż pogoda nie była przesadnie słoneczna, to wydawało się, że Młodzi biorą ślub w kościele pełnym słońca.
A po wyjściu z kościoła – niespodzianka. Wiatr pomógł nam w dodaniu kilku ujęciom dodatkowych wrażeń.
Restauracja bardzo dobrze mi znana, gdzie duża przestrzeń daje szanse na ciekawe ujęcia z zabawy weselnej. Młoda Para rozpoczęła zabawę wspólnym polonezem. To świetny pomysł, zwłaszcza, że większość ludzi ostatni raz tańczyła poloneza na własnej studniówce. Później obłędny pierwszy taniec Młodej Pary. Ewa przebrała sukienkę, by w pełni zatańczyć z Markiem zmysłowe tango. Prawdziwa uczta dla oka i obiektywu, oczywiście. Dopracowane w najmniejszych detalach zapierało gościom dech.
Atrakcji było wiele, począwszy od fotobudki, przez ciekawe zabawy prowadzone przez widzireja, aż po romantyczny taniec przy świecach na koniec. Myślę, że zarówno Ewa i Marek, jak i goście weselni będą mieli co wspominać. A ja swoimi zdjęciami pomogę im te wspomnienia zachować na dłużej.
Make up Anna Król
Suknia ślubna z kolekcji Izabeli Janachowskiej model 19013. Salon Avenue 22 Katowice
Parafia św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Czeladzi
Fryzura ślubna Marta Socha
Kwiaty Angello. Studio Dekoracji